Dlaczego spotykają nas porażki?


Co to jest porażka?

Według słownika języka polskiego jest to przegrana walka, rywalizacja, poważne niepowodzenie. Nikt nie lubi porażek, przegranych. Jesteśmy nastawieni na sukces, chcemy wygrywać, być najlepsi , czasem za wszelką cenę. Bo porażka boli, powoduje, ze zaczynamy o sobie źle myśleć. Traktujemy ją jako zbędną trudność. Nie lubimy porażek i czasem nawet wybieramy brak działania (pamiętacie pisałam o tym w poście o prokrasytnacji) niż możliwość porażki.

ZAPYTCIE DLACZEGO SPOTYKAJĄ NAS PORAŻKI? CO ZE MNĄ JEST NIE TAK, ŻE PRZEGRYWAM?
Nie ma na to dobrej odpowiedzi, nie ma recepty, która pomoże nam żyć tak, by nie ponosić porażek.

DLACZEGO?
Bo porażki są nam potrzebne. Tak, dobrze czytacie, są potrzebne, bez porażek człowiek stoi w miejscu, nie rozwija się. Nie wierzycie? To przypomnijcie sobie, jak uczyliście się jeździć na łyżwach, czy rowerze, ile razy przewróciliście się, potłukliście, a mimo wszystko próbowaliście dalej, bo mieliście wyznaczony cel, do którego dążyliście. Każdy upadek uczył Was jak uchronić się następnym razem, co zrobić inaczej, lepiej.
Porażka zmusza nas do myślenia, zastanowienia się, jaki popełniliśmy błąd, co zrobić inaczej, by następnym razem nam się udało.

Więc dlaczego tak bardzo boimy się porażek?

Bo boimy się oceny innych ludzi, krytyki. Boimy się, ze ktoś powie „ jesteś głupi”, „do niczego się nie nadajesz” . Uzależniamy swoją samoocenę od tego, co mówią o nas inni. I jeśli mówią źle, często się temu poddajemy. A jednocześnie nie potrafimy sami przyznać się do porażki, powiedzieć „nie potrafię sobie z tym poradzić”.

Czy możemy zmienić swoje myślenie? Czy możemy poradzić sobie z porażką?

 TAK, o ile:
- damy sobie prawo do popełniania błędów;
- pogodzimy się z tym, że porażki będą nam się zdarzały;
- będziemy analizować nasze błędy i wyciągać z nich wnioski, czyli jeśli nie zdążyłem/am odrobić lekcji ,bo zabrałem/am się za nie zbyt późno, następnym razem siądę do nich wcześniej;
- damy sobie czas, by ochłonąć, zająć myśli czymś innym. A do problemu wrócić za jakiś czas, przegadać go z kimś (np. rodzicem, zaufaną osobą).

I na koniec słowa podróżnika Marka Kamińskiego (człowieka, który zdobył dwa bieguny i zabrał na nie niepełnosprawnego chłopca Jaśka Melę), które mogą się stać mottem do dzisiejszego postu:

Aby wznieść się wysoko, najpierw trzeba spaść.
RS

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Raport Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę

Bezpłatna infolinia dla dzieci, młodzieży i opiekunów – wsparcie psychologiczne w sytuacji kryzysu